Orle Gniazdo Olsztyna
- Europa
- Polska
- Śląskie
- Olsztyn (wieś)
- Rynek w Olsztynie
- Ulica Zamkowa
- Zamek w Olsztynie
- (1) rynek
- (2) Wieża Starościńska
- (3) stołp
- Ruiny otoczone są wzgórzami i lasami, po których warto pospacerować
- 1 km60 minut
- NieTak
- Góry Sokole
Granicy Królestwa Polskiego ze Śląskiem strzegł w średniowieczu system twierdz, które wznoszono, na podobieństwo orlich gniazd, wśród wapiennych skał krainy nazywanej dziś Jurą Krakowsko-Częstochowską. Pozostałości jednego z tych zamczysk podziwiać można w Olsztynie.
Wycieczkę zaczynamy na olsztyńskim Rynku (1), do którego z łatwością dojedziemy z pobliskiej Częstochowy – albo własnym samochodem, albo podmiejskimi autobusami (nr 57, 58, 59 i 67). W piętnastym stuleciu Olsztyn otrzymał prawa miejskie, ze względu jednak na oddalenie od głównych traktów nigdy rozrósł się ani nie wzbogacił, a w czasach zaborów na powrót stał się wsią, którą jest do dzisiaj. Dlatego przy tutejszym rynku nie zobaczymy imponujących zabytków, strzelistych wież starej katedry albo ratusza. Warto jednak zatrzymać się na chwilę przy makiecie przedstawiającej to, jak wyglądało olsztyńskie Orle Gniazdo, zanim zostało zrujnowane.
Zniszczeń, wspomnijmy z kronikarskiego obowiązku, dokonali Szwedzi podczas potopu, paląc przy okazji miasteczko znajdujące się u stóp zamku. Ale i w poprzednich dekadach twierdza niszczała powoli, bo władający nią starosta Mikołaj Wolski żałował pieniędzy na jej utrzymanie. Swoje zrobiły też wcześniejsze ataki Ślązaków i Austriaków.
Wciąż jednak jest co oglądać na olsztyńskim wzgórzu, ku ruinom ruszamy zatem ulicą Zamkową, zaczynającą się przy Rynku. Idąc pod górkę, mijamy sklepy i stragany z pamiątkami, kawiarnie i restauracje. Gdyby zatem ktoś chciał najeść się czy napić, na pewno coś sobie wybierze. Po krótkim spacerze docieramy pod Orle Gniazdo, górujące ponad okolicą. Jakże majestatyczne musiało to być niegdyś zamczysko!
Najpierw skierujmy się na prawo, do najdalej na południe wysuniętej części ruin, czyli całkiem nieźle zachowanej Wieży Starościńskiej (2). Można nawet wejść na samą jej górę, gdzie znajduje się punkt widokowy. Bo widok stąd znakomity. Przy dobrej pogodzie zobaczyć można całą Częstochowę, wioski i lasy Jury, no i oczywiście – pobliskie Góry Sokole. Jeśli ktoś czuje się na siłach, warto się wybrać. Z olsztyńskich ruin dojść można tam w mniej niż godzinę, a maszeruje się bardzo przyjemnie, pośród zagajników i łąk.
Idziemy teraz do głównej części zamku, wzdłuż pozostałości muru. Częściowo zachował się w tym miejscu cylindryczny stołp (3), a także fragmenty budynków mieszkalnych, wszystko wrośnięte w wapienne skały. Tutaj na samą górę już nie wejdziemy. Można jednak pokręcić się po pozostałościach zamku – byle ostrożnie! Stromo tu i nierówno, łatwo stracić równowagę.
Niestety niewiele zachowało się z rozległych przed wiekami zamkowych podziemi. Można do nich zajrzeć, daleko jednak nie dotrzemy. A przecież kryć ma się tam skarb, kosztowności ukradzione bogatemu szlachcicowi przez zbuntowanego syna, który nie chciał, zgodnie z ojcowską wolą, spędzić życia w klasztorze.
Ostrzegamy jednak: wielu spośród tych, którzy skarbu szukali, źle skończyło. Strzegą go bowiem, wedle różnych legend, krwiożercze upiory, licho o postaci wielkiego psa albo duchy skazańców, którzy w zamkowych lochach umierali z głodu. Ograniczmy się więc lepiej do zwiedzania tego, co wystaje ponad ziemię.
- Maciej Żerdziński
Polski pisarz science fiction, rysownik i muzyk. ...
- Daniel Nogal
Z wykształcenia politolog, z zawodu – najczęściej ...