Czy młodzież potrafi kochać ... jak dawniej?
Czy młodzież potrafi kochać?
Bardzo łatwo jest obecnie nakreślić psychologiczny portret stereotypowego młodocianego, który zaczyna stawiać swoje pierwsze kroki w sferze edukacji związanej z wszelkiego rodzaju kontaktami damsko-męskimi. Chciałbym jednak daleko odsunąć się od szeroko pojętą fizyczność, a skupić się na relacji pod względem psychologiczno - uczuciowym. Niestety młodzież, jak powszechnie wiadomo, nie jest wychowywana przez rodziców czy środowisko, ale to internet jest głównym źródłem dostarczania nastolatkom wzorców i przykładów zachowań, jakimi mogą się kierować w życiu codziennym.
Nie spodziewałbym się nigdy uczuć rodem z poetyckiego języka miłości, nie mniej przykro patrzeć jak relacje młodych ludzi brodzą na poziomie emocjonalnego brodzika. Temat wyznawania uczuć zawsze był trudny, kiedy jednak niewinne pytanie o dziecięcy związek przerodziło się w wulgarne spojrzenie na relacje? Łatwo zrozumieć, że równie z postępem zdecydowanie szybciej się dorasta, dlaczego za dekoltami i kobiecą prasą idą spojrzenia nie zaczerwienionych, zawstydzonych swoim pożądaniem chłopców, a 'starych maleńkich'?
Niestety nie mam odpowiednich kwalifikacji do znalezienia sposobu, aby temu zapobiec, bardziej chciałbym zatrzymać się choć na moment nad poruszanym tematem i zwiększyć świadomość odbiorców. Walka z patologią postępu jedynie w sporadycznych przypadkach kończyła się osiągnięciem jakichkolwiek, nawet nikłych efektów, większość przypadków to wyłącznie walka z wiatrakami.
W niektórych sytuacjach każda świadomość i zapobieganie problemom warte jest wiader złota. Omawiany przypadek właśnie do takich należy, być może kilka osób zwróci większą uwagę na poziom edukacji dziecka, również w sferach uczuciowych. Drobne gesty mogą w zaskakujący sposób zmienić podejście do drugiej połówki, nawet jeśli uważamy tą miłość za nieprawdziwą i niedojrzałą. Nauczmy synów wręczania kwiatów i sztuki prawienia komplementów, a córki gracji i wypowiadania się bez wulgaryzmów. Gwarantuję, że choćby po takich, mało wymagających praktykach środowisko zacznie zupełnie inaczej, z podświadomym szacunkiem patrzeć na nastoletnie pociechy, a po takich sukcesach pod względem socjologicznym, dzieci same wykażą chęć do dalszego 'naprawiania się'
To naprawdę jeden z niewielu przykładów, gdzie chęci i małe kroki potrafią rozpędzić prawdziwy maraton sukcesów. Wielokrotnie obieranie biernej pozycji może przynieść nam wiele korzyści, czasami jednak powinniśmy spojrzeć na problem nie tylko ze swojej perspektywy, ale również z osoby, której problem dotyczy, i z perspektywy osób trzecich, które mogą mieć wpływ na sytuację. Być może teraz uda nam się uratować kilku nastolatków. To dobra droga, aby stopniowo pomagać również sobie!
- Maciej Żerdziński
Polski pisarz science fiction, rysownik i muzyk. ...
- Agnieszka Sieczkowska
Zaczęła czytać mając 5 lat. Polubiła. W okresie ...