Lecę do Egiptu, bo w Polsce nie ma co robić!
- Europa
- Polska
Wielkiś mi uczyniła smutek w sercu moim,
Moja Droga Karyno, komentarzem swoim!
Nie wiem już, w jaki sposób mam reagować, gdy po raz kolejny ktoś prezentuje mi ogrom swojej głupoty. Coraz częściej słyszę opinie na temat nudy podczas wakacyjnej pory. I to nudy nie byle jakiej, a tej związanej z brakiem ciekawych miejsc w naszym kraju. Ile można przecież jeździć nad morze i do Zakopanego? Na Kasprowy już wjechałam, na Giewont się wdrapałam, a w morzu też przyszło mi się wykąpać. Co tu więcej w Polsce robić podczas urlopu?
Wiadomo, że Trójmiasto i Podhale to najczęściej odwiedzane miejsca turystyczne. Ale czy nasze społeczeństwo naprawdę musi coraz bardziej zaskakiwać swoją niewiedzą? Mnie, jako obywatelowi robi się zwyczajnie przykro i czuję wyłącznie niesmak, gdy po raz kolejny słyszę, że „u nas nie ma już nic do zwiedzania”. Kiedy to kolejne osoby z mojego otoczenia wyjeżdżają co roku do Egiptu, do Włoch, do Hiszpanii, i tak w kółko... zapominając już zupełnie o urokliwych miejscach w Polsce, opadają mi ręce. Oczywiście! Wszystko jest dla ludzi i warto poznawać cały świat. Ale jeśli ktoś zobaczył Gdańsk i Kraków, a twierdzi, że to już wszystko, null, nic więcej nie ma, to czas wiązać sznur.
Przecież w naszym kraju jest tyle magicznych zakątków, tak wiele miejsc pełnych historii. O niektórych większość z nas nawet nigdy nie słyszała. Ale właśnie! O to w tym wszystkim chodzi. Skoro mało kto interesuje się jakimś tam miasteczkiem, to przed kim się chwalić? Wstawiając zdjęcia z wycieczki po Kazimierzu Dolnym, nie wzbudzimy zachwytu wśród znajomych na Facebooku. Chyba że jesteśmy emerytami. Jednak jakby ktoś zapytał, czemu „Zamość” nazywa się tak, a nie inaczej, mało kto znałby odpowiedź. W końcu ludzie po latach dowiadują się, że kiedyś wspięli się na „śpiącego rycerza” albo że ten z widłami w Gdańsku to Neptun.
Nieznajomość topografii Polski jest przykra, ale jeszcze gorsze odczucia wzbudza we mnie brak wiedzy na temat naszej historii. Jeśli ktoś nie lubi czytać ciągnących się w nieskończoność książek historycznych, to czasem warto pojechać w konkretne miejsce i skorzystać z usług przewodnika. To naprawdę znacznie ułatwi sprawę poznawania historii naszego kraju. Nie każdy z nas musi znać szczegóły życia konkretnego władcy panującego w danym okresie. Jednak podstawy poznać warto, a nawet wypada.
Ciekawostką jest, że polskie społeczeństwo ochoczo śledzi losy tureckich sułtanów czy ukraińskich chłopów, które możemy obejrzeć w serialach emitowanych w telewizji publicznej. O tym, pod jak wielkim wrażeniem tego typu produkcji są Polacy, bez problemu można przeczytać w social mediach. Nie trudno tam o pełne superlatyw komentarze na temat wybitnej gry aktorskiej i niezwykle fascynującej historii kraju. Zastanawia mnie jedno. Dlaczego nasz polski serial, który jeszcze niedawno puszczany był w jedynce, został tak gremialnie skrytykowany. Może rzeczywiście scenografia i gra aktorska nie powaliły na kolana. Ale przynajmniej mogliśmy dowiedzieć się z niego co nieco bez zbędnego wysiłku. To świetna alternatywa dla ciągnących się latami tasiemców, w których siostra z bratem, brat z bratową, i tym podobne.
Z drugiej strony chyba nie powinnam narzekać, bo kiedy chcę zatonąć w wojażach po mojej Ojczyźnie, przynajmniej nie spotykam tłumów. Jednak miło mi się zrobiło, gdy poza sezonem w Sandomierzu natrafiałam na turystów pochłoniętych naszą historią. Chęć zdobywania wiedzy i jednak nie taki do końca obojętny naród są chyba dla mnie ważniejsze niż święty spokój. W końcu, gdybym chciała go mieć, to rozbiłabym biwak w Pcimiu Dolnym na środku pola i napawała się ciszą. Ale wcale nie o to mi chodzi. Na wakacjach wolę odkrywać. I to nie tylko ciekawe miejsca, ale również ludzkie osobowości. Przecież nic nie zakorzenia się w nas tak mocno, jak wspomnienia.
- Maciej Żerdziński
Polski pisarz science fiction, rysownik i muzyk. ...
- Daniel Nogal
Z wykształcenia politolog, z zawodu – najczęściej ...
- Agnieszka Sieczkowska
Zaczęła czytać mając 5 lat. Polubiła. W okresie ...